Dress code

Pracuję w firmie inwestycyjnej i nasz dress code na codzień to smart – casual. But this is Cyprus (to takie słynne powiedzenie, za każdym razem jak zwraca się uwagę na różnice pomiędzy cywilizowanym swiatem a naszą wyspą), i nawet w naszej poważnej instytucji finansowej, wszyscy noszą się bardziej casual niż smart.
Ponieważ w dniu dzisiejszym przychodzi do nas telewizja i będą kręcić reportaż, z odpowiednim wyprzedzeniem dano nam wytyczne dotyczące bardziej biznesowego wyglądu. Panowie ogoleni, pod krawatem, w jasnych koszulach, a panie w w gładkich sukienkach lub koszulach i spódniczkach, z delikatnym makijażem oraz nie rzucającym się w oczy manikurem. Jasne? Nie dla wszystkich...
 
Miałam okazję rozglądnąć się po biurze i z tego co widzę, to wszyscy faceci wyglądają bez zarzutu. Natomiast niektóre kobiety mają chyba problem ze zrozumieniem pojęć gładki oraz elegancki – zielona koszula w palmy, koronkowy top w kwiatki oraz (mój faworyt) kobaltowy podkoszulek z wielkim napisem Zara na piersiach :) Już widzę, jak osobie odpowiedzialnej za przygotowanie wizerunku firmy do wizyty dziennikarzy , bucha para z uszu.

http://es.123rf.com/photo_18241791_empresaria-en-vapor-ira-gritando-saliendo-de-los-oidos.html
 
 
Ciekawi mnie jaki u Was w pracy panuje dress code i czy wszyscy pracownicy zawsze się do niego stosują?
 
 
 
 
 

3 komentarze:

  1. Zeżarlo mój koment :( Lubiłam swoje sekretarskie mundurki, ale już nie tęsknię. Przeciwnie, zauwazylam ostatnio, że umundurowane znajome z korpo wyglądają jakoś smutno i nudno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pracuję w szkole i w takiej instytucji wypadałoby, aby pracownicy, tym bardziej n-le, wyglądali przyzwoicie, nie chodzi mi o stroje jak z zakonu, ale o takie, nie budzące niepotrzebnych komentarzy. I większość osób stosuje się do niepisanych zasad, z jednym cikawym wyjątkiem. Któż to jest, pomyslicie? Nie, to nie pani od plastyki - wszak takie osoby można najczęściej posądzić o "artystyczny styl". To pani od religii - pani katechetka,niestety!!!
    Wyobraźcie sobie osobę kształtów co najmniej rubensowskich x3, w bardzo obcisłych sukienkach mini z dekoldem do pasa, tak tak MINI, skąd wyglądają nóżki w kabaretkach jak baleroniki- tak okreslili to zjawisko gimnazjaliści. Każdą fałdkę, a jest ich sporo widać bez okularów, często gęsto widać też i bieliznę, bo owa pani siada w sposób mało przyzwoity. A i jeszcze buty na ogromnych obcasach, w których nie potrafi chodzić. Jak wytłumaczyć nastolatkom, których owa rzeczona nauczycielka gani za niewłaściwe stroje, że nie powinni przejmować się takimi uwagami, gdyż ona sama wygląda karykaturalnie i co najmniej nieprzyzwoicie tym bardziej ucząc, a własciwie próbująć uczyć takiego przedmiotu. Cała dyrekcja widzi jak ona się ubiera i co robi nalekcjach, niestety nikt nic z tym nie robi. Myślałam, że nie mieszkam w Indiach i nie ma tu "ŚWIĘTYCH KRÓW", niestety myliłam się!!! Pozdrawiam! Nauczycielka

    OdpowiedzUsuń
  3. Heheh.. tez pracuje w szkole w muzulmanskim kraju - szkola jest miedzynarodowa wiec wiekszosc nauczycieli jest "zzagranicy" ;) W zeszlym roku mielismy taka jedna aparatke w primary school, na ktorej czesc w dress code na ten rok pojawil sie zapis, ze wszyscy pracownicy musza nosic bielizne ;))))

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Lemessoss , Blogger